czwartek, 25 czerwca 2015

Cierpienie w autoportrecie - los Fridy

Mantykora, założycielka Twórcowni Urodziła się 2 miesiące po śmierci Fredy Kahlo w 1954 roku. W 11 miesięcy póżniej zachorowała na polio (zapalenie rogów rdzenia kręgowego) – a Frida zachorowała na polio w 6 roku życia –kalectwo postępowało, bóle przez całe życiei te cholerne deformacje.. - .MANTYKORA
Frida Kahlo, właśc. Magdalena Carmen Frieda Kahlo y Calderón (ur. 6 lipca 1907 w Meksyku, zm. 13 lipca 1954)
–Miłości do sztuki zaznała od najmłodszych lat, kiedy chodziła z ojcem-fotografem do ciemni, pomagając mu wywoływać zdjęcia….Guillermo ustawiał córkę do zdjęć, nauczyła się pozować. Na jej obrazach możemy zaobserwować właściwie to samo, nieznacznie modyfikowane ustawienie. Poważna mina, lekki profil i przeszywające widza spojrzenie. Co ciekawe, eksperci są zdania, że słynne autoportrety Frida malowała właśnie na podstawie zdjęć, a nie jak się uważa – odbicia w lustrze. …Los …tematyka obrazów związana była bezpośrednio z jej problemami zdrowotnymi ciągnącymi się od wieku dziecięcego (polio w 6. roku życia), W wieku 6 lat Frida zachorowała na poliomyelitis, które wówczas zbierało okrutne żniwo, zwłaszcza wśród dzieci. Przez chorobę jej ciało zaczęło się deformować i w efekcie prawa noga stała się krótsza i cieńsza od lewej, musiała nosić specjalne obuwie.
w katalogu wystawy napisano tak: "Jako studentka uległa tragicznemu wypadkowi, który zmusił ją do pozostawania w pozycji leżącej do końca życia. Wypadek ten pozostawił piętno na jej twórczości, czyniąc ją boleśnie wnikliwą i dramatyczną". Właśnie, czy tego, co wielu uznaje za geniusz w jej wykonaniu, nie byłoby, gdyby nie pewien fatalny w skutkach spacer z kolegą ulicami stolicy Meksyku 17 września 1925 roku? 17 września 1925 autobus zderzył się z trolejbusem, przebił ją metalowy pręt. "(…) Ktoś zauważył, że została przebita poręczą, i chciał jej pomóc. Chwycił pręt rękoma, zaparł się kolanem na jej klatce piersiowej i gwałtownie wyszarpnął metal” - czytamy w książce "Frida Kahlo prywatnie" Suzanne Barbezat. W czasie przymusowego unieruchomienia po wypadku – w gipsowym łóżku- kokonie- skafandrze… Frida Po wypadku zaczęła malować, widząc w tym sposób na walkę ze swoim cierpieniem. Rodzice zapewnili jej możliwość malowania na leżąco- aby pomóc córce w rozwijaniu zainteresowań malarstwem, matka Fridy zorganizowała jej sztalugi umożliwiające malowanie podczas leżenia w łóżku. Ojciec natomiast pożyczył jej swoje farby olejne i pędzle. Na prośbę matki zamontowano również lustra przy suficie, przez co Frida mogła na leżący obserwować i malować siebie (gips też ozdobiła). 1 Autoportret w aksamitnym ubraniu (1926 r.) W trakcie 3-miesięcznego okresu unieruchomienia w gipsie zajęła się tworzeniem autoportretów. Narzeczony Fridy, nie będąc w stanie opiekować się chorą fridĄ, opuścił ją. Ta jednak nie poddawała się – wola życia i wewnętrzna siła sprawiły, że Frida po wielu miesiącach ogromnych cierpień i dni spędzonych w szpitalu doszła do siebie – mogła nawet chodzić, chociaż jej zmasakrowane ciało miało już do końca życia nie być w pełni sprawne. przeszła ponad 30 operacji, a skala bólu, jakiego zaznała na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat była niewyobrażalna. następowały dalsze deformacje dolnych kończyn i kręgosłupa. W dorosłym życiu próbowała maskować te defekty nosząc długie, kolorowe spódnice. Pod koniec życia Fridy, trzeba było tę nogę amputować ze względu na gangrenę zagrażającą gasnącemu życiu artystki... Rzuciła studia medyczne, których się wcześniej podjęła, co zresztą było sporym wyczynem dla kobiety, i postanowiła zdobyć serce sławnego już Diego, który niedawno opuścił drugą żonę, pisarkę Guadelupe Marin. ) Pokazała mu swoje obrazy..Autoportrety „maluję siebie ponieważ najczęściej przebywam w odosobnieniu i znam dobrze obiekt, który uwieczniam Jej prace, często szokujące, obrazują ból i surowe życie kobiet. 55 spośród 143 to autoportrety, pełne osobistej symboliki, często bazującej na odniesieniach do anatomii.
malowała dla siebie, by odpędzić demony, odreagować ból duszy i ciała, oswoić traumę. Za całą artystyczną edukację posłużyło jej retuszowanie i kolorowanie zdjęć w warsztacie fotograficznym jej ojca oraz kopiowanie akwafort w pracowni pewnego grafika, przyjaciela rodziny. liczyło się jedno: malować to, co czuje jej twarz na obrazach, także na większości fotografii, zawsze przypomina maskę. Poważne, jakby kontrolujące spojrzenie. Żadnych uśmiechów, skrzywienia ust, przechylania głowy, uniesionych brwi, wyrażającej cokolwiek gry mięśni. Nawet gdy płyną jej z oczu łzy, sama fizjonomia nie zdradza najmniejszych uczuć. maska, którą zasłania się Frida. Co się zatem dzieje z tymi wszystkimi wielkimi emocjami? Zostały przeniesione z twarzy w obszar tła, w sferę atrybutów. Słowem, o tym, co czuje Frida, opowiadają zgromadzone przedmioty, a nie jej ciało dualizm odwołania do dualizmu świata, wyrażonego pod postacią dwóch azteckich bogów. Pierwszy to Huitzilopochtli symbolizujący dzień, ciepło, ogień, drugi zaś Tezcatlipoc i jego noc, zimno, woda. Wiele obrazów Fridy jest jakby wręcz przepołowionych i oddanych w posiadanie dopełniającym się siłom. Emocji i rozumu, tradycji i postępu, dobra i zła, miłości i nienawiści, spokoju i strachu. I chyba najważniejszej dla artystki ambiwalencji: zmysłowości i afirmacji życia przeciwstawianej nieuchronności końca ludzkiej egzystencji. Frida mówiła o swojej pracy: „nigdy nie maluję fikcji, przedstawiam moje własne życie”, choć mówiło się że maluje z nudy, dla zabicia czasu.. Ostatecznie porzuciła marzenie o szkolę medycznej na rzecz uprawiania sztuki. Aby uciec od cierpienia fizycznego i psychicznego, Frida wykreowała swój własny świat, w którym była jedną z prastarych bogiń z wierzeń przodków swej matki. Stworzyła własną wiarę, w której razem z katolicyzmem łączyła dawne religie meksykańskich Indian, a wśród świętych pojawił się Marks, Lenin i Stalin. Ból. W uśmierzeniu bólu pomagał jej ALKOHOL. Już zresztą jako młoda dziewczyna "goliła tequilę jak prawdziwy mariachi",. Ponoć Frida Kahlo zawsze nosiła przy sobie piersiówkę, z której dyskretnie pociągała koniak, lub ukryty w staniku flakon po perfumach napełniony alkoholem, uzależniła się. tytoń -- na wielu fotografiach, w tym także na ślubnej, trzyma w dłoni papierosa, no i leki przeciwbólowe. Pomagał jej także czarny humor, niezwykła witalność i, oczywiście, sztuka. w latach pięćdziesiątych na rok trafiła do szpitala- malowała na sobie gipsowe gorsety, w których musiała leżeć po operacjach –były potem wystawiane jako obrazy . Sztuka była dla niej rodzajem terapii. Jak zwierzyła się przyjaciółce: "Moje malarstwo niesie w sobie przesłanie bólu… Malarstwo dopełnione życiem. Straciłam troje dzieci. Obrazy zastąpiły to wszystko. Wierzę, że najlepszym wyjściem jest praca" Dla Frida Kahlo sztuka była prawdziwą pasją, nie zabiegała o uznanie i pieniądze. Kariera jej nie interesowała. Kiedy ktoś kupił jej pracę, dziwiła się, że to zrobił, bo przecież za te pieniądze mógł nabyć coś lepszego. Uważała, że jej obrazy mogą interesować tylko ją, a ich folklorystyczny charakter i oprawy z muszli, aksamitu czy gipsu miały sprawiać wrażenie pewnej amatorszczyzny. Forma, jaką wybrała dla swojej sztuki, pozwalała jej zajmować bezpieczne miejsce na granicy twórczości oficjalnej i nieprofesjonalnej, wymykającej się krytyce Mieszanka kluczowych elementów jej wizji świata. Jak bowiem mawiała – malowała tylko swoją rzeczywistość: żadnych marzeń, ani snów, jedynie to, o czym miała pewność, że jest elementem tejże rzeczywistości. Z jednej strony jest to realizm, jednak bardziej skłania się ku symbolizmowi. Ze względu na wpływy sztuki prekolumbijskiej, klasyfikuje się ją jako sztukę prymitywną. Frida, kobieta biegle mówiąca językiem ironii, najbardziej jednak „upodobała sobie” koncepcję, jakoby była surrealistką..choć pomstowała na Francuzów... przedstawiała siebie jako postać trawioną przez ból i niemoc. symbole Odzwierciedlające cierpienie i związane z nim emocje. W latach czterdziestych artystka przeszła poważną operację i odtąd musiała stale chodzić w gorsecie ortopedycznym. Na autoportrecie z 1944 roku Złamana kolumna przedstawiła siebie w gorsecie, który utrzymuje jej pęknięte ciało. Postać na obrazie jest przesycona bólem, z jej ciała i twarzy sterczą gwoździe. Z oczu płyną łzy. Białe prześcieradło owinięte wokół bioder może odnosić się do prześcieradła, w które owinięty był Chrystus. Frida, aby wyrazić swój ból i cierpienie często stosuje symbole wyjęte z przedstawień Chrystusa, Marii i świętych, znajdujących się w meksykańskich kościołach. Należą do nich: korona cierniowa, strzały, nóż, serce i otwarte rany. Używanie tego typu symboliki należy traktować jako odwoływanie się Fridy do religijnych obrazów wotywnych. Plamy krwi na ubraniach Fridy, organ - serce trzymany w dłoniach siedzącej na wózku malarki. Frida przebita gwoździami czy wypatroszoną. Pogarszający się z biegiem lat stan zdrowia i poczucie osamotnienia sprawiały, że uzależniona od środków przeciwbólowych i alkoholu malarka z coraz większym trudem znosiła swoje dolegliwości oraz problemy z poruszaniem się, a także nieobecność męża i jego zdrady. Nawiązywał romanse z gwiazdami meksykańskiego kina ... Frida w tym okresie przechodziła piekło –Przez rok 1950-51, byłam chora. Siedem operacji kręgosłupa.(...)
Nadal jeżdżę na wózku i nie wiem, kiedy będę mogła znów chodzić. Noszę gipsowy gorset, który choć jest dla mnie strasznym utrapieniem, czyni mój kręgosłup bardziej znośnym. Nie czuję bólu, tylko wielkie zmęczenie...i, co naturalne, często rozpacz. Nieopisaną rozpacz. Jednak chcę żyć”. – została przykuta do wózka inwalidzkiego. Malowała leżąc w łóżku, zawsze odpowiednio ubrana, uczesana w swoim stylu, umalowana i obwieszona biżuterią. Odurzona środkami przeciwbólowymi koncentrowała się na prostych martwych naturach – bo portrety wymagały precyzji, która przychodziła jej już z trudem. Zły stan zdrowia znacznie wpływał na jakość jej prac. Frida nie miała już siły trzymać pędzla, dlatego obrazy z tego okresu nie charakteryzują się już taką precyzją. to bolesne, ponieważ to właśnie w tym czasie bardzo pragnęła wyrażać w sztuce swoje idee polityczne. „Przede wszystkim martwię się o moje malarstwo – pisała w dzienniku – ponieważ chcę zamienić je w coś użytecznego. Do tej pory starałam się po prostu w uczciwy sposób wyrażać samą siebie, ale w sposób, który niestety daleki jest od służenia partii. Muszę walczyć z całej siły, żeby zapewnić, że ta odrobina zdrowia pozwoli mi także do przysłużenia się Rewolucji….Swoje gipsowe gorsety ozdabiała symbolami sierpa i młota.
W 1954 r. z powodu gangreny amputowano jej prawą nogę (do wysokości kolana). Tuż przed śmiercią malarka dopisała na obrazie przedstawiającym arbuzy słynne słowa „Viva la vida” (pol. „niech żyje życie”), które uważała się za jej ostatnie przesłanie. Ostatni wernisaż… pozostawała w zatrutej chorobą aurze. Na swój pożegnalny wernisaż została przyniesiona na noszach. Usadowiona na łóżku, pod baldachimem, ustawionym na środku sali. Leżała w otoczeniu wielbicieli, fotografów i dziennikarzy. Tamtego dnia była jak bogini, na ołtarzu, a wokół zgromadzili się wyznawcy kultu Kahlo…. https://kultura.onet.pl/wiadomosci/frida-kahlo-zniewolony-umysl/m0swymk... „Mam kocie szczęście, gdyż niełatwo umieram, a to już coś”. Na kilka dni przed śmiercią napisała w swoim pamiętniku: „Ufam, że odejdę bez żalu i że już tu więcej nie wrócę – Frida”. Inne tłumaczenie: „Mam nadzieję, że odejście jest radosne i mam nadzieję, że nigdy nie wrócę”.. Oficjalnym powodem śmierci artystki była zatorowość płucna, ale przypuszcza się, że do śmierci mogło dojść z powodu, świadomego lub nie, przedawkowania leków. Nie wykonano sekcji zwłok. Frida w ostatnich latach życia była bardzo słabego zdrowia, leżała. Zmarła 13 lipca 1954 w Meksyku. szafa: zawartość szafy Fridy Kahlo: piękne stroje, ale też gorsety ortopedyczne i proteza nogi. na podst wikipedii oraz https://czasnawnetrze.pl/pasje/sztuka/14758-frida-kahlo-niezwykla-meksykanska-artystka https://niezlasztuka.net/o-sztuce/frida-kahlo-cierpienie-w-egzotycznych-kolorach/ specjalnością Kahlo było cierpienie i przyjęła to jako temat przewodni swojego życia i malarstwa. Z czasem przekształciła go w osobisty język symboli i surrealistycznych motywów. Po przeczytaniu jej ilustrowanego pamiętnika Kirk Varnedoe, kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej, nazwał go „budową teatru samego siebie„.Przypominając starą, gregoriańską pieśń, przyjaciel Kahlo (meksykański pisarz Andrés Henestrosa), zauważył, że „żyła umierając” – w niemal stałym bólu, powtarzających się zabiegach chirurgicznych i częstych hospitalizacjach. 10 ostatnich lat jej życia Frida opisała i zilustrowała w nietypowym pamiętniku. […]The Diary of Frida Kahlo: An Intimate Self-Portrait https://kukulturze.pl/pamietnik-fridy-kahlo/ Jedną z kolekcjonerek Kahlo jest Madonna, która deklaruje, że bardziej niż ktokolwiek rozumie ból oraz smutek, jaki nosiła w sobie Frida.