czwartek, 22 stycznia 2009

OBRAZ autoportret z zabandażowanym uchem - czas przed - Van Gogh I DZIWNY DR GACHET

Księżyc ma dwie strony -jasną i ciemną. Każda jest potrzebna do bycia pełnią.
AUTOPORTRET Z ZABANDAŻOWANYM UCHEM (hol. Zelfportret met verbonden oor, ang. Self-Portrait with Bandaged Ear)[2] – obraz olejny namalowany w 1889 przez holenderskiego malarza Vincenta van Gogha, znajdujący się w Courtauld Gallery w Londynie. Dzieło powstało w okresie współpracy van Gogha z francuskim malarzem Paulem Gauguinem. Numer katalogowy: F 527, JH 1657
. Istnieje też druga wersja obrazu zatytułowana AUTOPORTRET Z ZABANDAŻOWANYM UCHEM I FAJKĄ (hol. Zelfportret met verbonden oor, ang. Self-Portrait with Bandaged Ear and Pipe)[3], znajdująca się w Stavros Niarchos Collection w Atenach. Numer katalogowy: F 529, JH 1658.
23 grudnia 1888 sfrustrowany i chory van Gogh zagroził Gauguinowi brzytwą, po czym w panice wybiegł i uciekł do miejscowego domu publicznego[m]. W owym czasie był bardzo samotny i często odwiedzał prostytutki w domu publicznym przy Rue du Bout d’Aeles, który był miejscem jego emocjonalnego i zmysłowego kontaktu z innymi ludźmi. Będąc tam obciął sobie lewe ucho, choć później często utrzymywał, iż była to „tylko” dolna część lewej małżowiny usznej. Vn Gogh zawinął obcięte ucho w gazetę i wręczył prostytutce o imieniu Rachel, prosząc ją o „ostrożne trzymanie tej rzeczy”. Słaniając się na nogach wrócił do domu, gdzie go później znalazł Gauguin[p]. Van Gogh był nieprzytomny, a całą głowę miał we krwi. Został przyjęty do szpitala Hôtel-Dieu w Arles, gdzie opiekę nad nim roztoczył młody doktor Félix Rey. Przez kilka dni artysta był w stanie krytycznym. Przez kolejne dni wypytywał nieustannie o Gauguina, ale ten był już daleko. Gauguin powiedział jednemu z policjantów prowadzących sprawę: „Proszę uprzejmie bardzo ostrożnie obudzić tego pana, a jeśli będzie o mnie pytał, proszę mu powiedzieć, że wyjechałem do Paryża; mój widok mógłby fatalnie podziałać na niego”. Gauguin pisał o van Goghu: „Jego stan się pogorszył, on chce spać z pacjentami, ganiać za pielęgniarkami, myje się w kuble na węgiel. To oznacza, iż kontynuuje to biblijne umartwianie się”. Theo, powiadomiony przez Gauguina, odwiedził Vincenta, podobnie jak Marie Ginoux i Roulin. Gauguin wyjechał z Arles i już nigdy więcej van Gogha nie zobaczył.. W styczniu 1889, po spędzeniu dwóch tygodni w szpitalu, van Gogh powrócił do „Żółtego Domu”, wznawiając malowanie obrazów. W lutym jednak ponownie znalazł się w szpitalu, po tym, jak miał atak paranoi. W szpitalu spędził dziesięć dni, po czym został wypisany, ale okazało się, iż cierpi na manię prześladowczą. Mieszkańcy Arles zwrócili się z petycją do władz o zamknięcie van Gogha argumentując, iż stanowi on „zagrożenie społeczne”. Pod koniec lutego van Gogh został ponownie hospitalizowany[. W marcu policja zamknęła „Żółty Dom” odpowiadając na petycje 30 mieszkańców miasta, którzy określili van Gogha jako „fou roux” („szalonego rudzielca”). Paul Signac odwiedził van Gogha w szpitalu, po czym, za zgodą lekarzy, zabrał go do domu. W kwietniu van Gogh przeprowadził się do apartamentów należących do dra Reya po tym, jak powódź uszkodziła jego obrazy w jego własnym domu[. W tym mniej więcej czasie napisał: J akże dziwne wydają mi się te trzy ostatnie miesiące. Czasem nieznane duchowe męczarnie, potem chwile, kiedy zasłona czasu i fatum okoliczności przez moment wydają się na jakiś czas otwierać[ W maju wyjechał z Arles i został pacjentem szpitala dla psychicznie chorych w Saint-Rémy-de-Provence. Kierownikiem szpitala Saint-Paul-de Mausole był dr. Théophile Peyron, który podczas swej praktyki w Marsylii specjalizował się w chorobach psychicznych. W trakcie badań stwierdził u van Gogha epilepsję[147]. Vincent otrzymał w szpitalu dwa skromne pokoje z łazienką, urządzone w połączonych celach z zakratowanymi oknami; drugi z pokoi służył mu za studio[148]. Zaczął malować niemal natychmiast po przyjeździe. Szpital i otaczający go ogród stały się tematem wielu jego obrazów. Sporządził kilka szkiców wnętrz szpitalnych. Jednym z jego pierwszych obrazów, namalowanych w maju 1889 były m.in. Irysy, przedstawiające kwiaty tego gatunku, rosnące w przylegającym do szpitala ogrodzie[149]. Później zaczął wychodzić poza szpital i penetrować okolice Saint-Remy. Towarzyszył mu asystent Jean-François Poulet, WYPIS Dyrektor szpitala, dr Peyron, napisał w końcowym raporcie o jego kondycji: Pacjent ten, na ogół spokojny, podczas swego pobytu w ośrodku doświadczył szeregu gwałtownych ataków, trwających od tygodnia do miesiąca. Podczas tych ataków przeżywał straszne lęki i niepokoje, kilkakrotnie próbował się otruć, czy to połykając farby, czy pijąc naftę podkradaną pomocnikom, kiedy ci nalewali ją do lamp.(...) Pomiędzy atakami pacjent był absolutnie spokojny i poświęcał się całkowicie malowaniu. Dziś poprosił mnie o zwolnienie, zamierzając w przyszłości żyć na północy Francji, gdzie, według jego przekonania, klimat dobrze mu zrobi. ,,, Van Gogh znalazł się w Auvers-sur-Oise pod opieką DOKTORA I MECENASA ARTYSTÓW PAULA GACHETA. Gachet był w tym czasie 61-letnim wdowcem. Miał córkę Marguérite (ok. 20 lat) i syna Paula (16 lat). Ich obszerny dom był położony na wzgórzu, a jego ściany zdobiły dzieła impresjonistów: Renoira, Moneta, Pisarro, Cézanne’a i innych. Kontakt ich obu ułatwiał fakt, iż Gachet znał również język holenderski. Gachet polecił Van Goghowi wynajęcie pokoju w miejscowej gospodzie za 6 franków dziennie (z czego van Gogh nie skorzystał), a w niedziele zapraszał go na obiad. Van Gogh ostatecznie zamieszkał w gospodzie Auberge Ravoux, w której za pokój na poddaszu płacił 3,5 franka dziennie, włącznie z wyżywieniem. Zaprzyjaźnił się z właścicielami gospody, państwem Ravoux,]. .........W czerwcu 1890 van Gogh namalował Portret doktora Gacheta „Pracuję właśnie nad jego portretem: głowa w białej czapce, [włosy] jasny blond, ręka również o jasnym, cielistym odcieniu, niebieska marynarka, tło w kolorze kobaltowego błękitu, [Gachet] opiera się na czerwonym stole, na którym leży żółta książka oraz naparstnica z purpurowymi kwiatami 67,0 × 56 cm
......... - Na twarzy portretowanego doktora maluje się melancholia, smutek i rezygnacja. Taki sam nastrój zdradza jego pochylona do przodu sylwetka. Do tej atmosfery dopasowane są wszystkie zastosowane linie i kolory, przydając obrazowi oryginalnej spójności. Tymi samymi pociągnięciami pędzla przedstawione zostało tło oraz sylwetka doktora na pierwszym planie. Ciemnoniebieska marynarka kontrastuje z bladością jego twarzy. Smutne spojrzenie jasnobłękitnych oczu jest skierowane w dal, w nieokreślonym kierunku. Na obrazie dominuje kolor niebieski, mieniąc się różnymi odcieniami: jasny błękit nieba, tworzącego tło obrazu, ciemnieje partiami w miarę przechodzenia od góry do dołu, by przybrać najciemniejszy odcień na marynarce doktora; pojawia się również w źrenicach jego oczu i na kwiatach. Gachet był zachwycony powstałym dziełem i poprosił van Gogha o sporządzenie dalszych wersji obrazu. Sam van Gogh był z kolei usatysfakcjonowany wyrazami uznania od kogoś, kto rzeczywiście rozumiał jego sztukę..........[w dwóch wersjach

COŚ NIE TAK Z DRUGIM PORTRETEM..
Wydaje mi się, że on jest bardziej chory niż ja, no, powiedzmy, tak samo chory. Jeżeli ślepy prowadzi ślepego, obaj w końcu wpadną do rowu, czyż nie tak?

Van Gogh, wprowadzony w tajniki akwaforty przez Gacheta, wykonał w maju 1890 w tej technice jego portret. Jedyną akwafortą w dorobku van Gogha pozostał więc Portret doktora Gacheta, znany także jako Mężczyzna z fajką (fr. „L'homme à la pipe”)
Zerwanie z doktorem Gachetem spowodowało, że van Gogh całkowicie pogrążył się w izolacji. Odtąd już tylko praca podtrzymywała go przy życiu. - opisał credo dot MALOWANIA PORTRETU portretu CHCIAŁBYM, widzisz, daleki jestem od stwierdzenia, że mogę to wszystko zrobić, ale w każdym razie dążę do tego, że chciałbym robić PORTRETY, które wi ,,,,,,,,,,,, później będą wyglądać jak zjawy dzisiejszych ludzi. Próbuję robić to nie przez fotograficzne podobieństwo, ale przez nasze namiętne ekspresje, stosując jako środek wyrazu i egzaltacji charakter naszej nauki i nowoczesny zmysł kolorystyczny ,,,,,,,,,,27 lipca w niedzielne popołudnie Vincent wyszedł, żeby malować ZE SZTALUGĄ CZYLI w dniu śmierci wybrał się w plener (z farbami i sztalugami), co oznaczałoby, że raczej nie zamierzał targnąć się na swoje życie. , ale nie zjawił się na kolacji u rodziny Ravoux. Po kolacji żona Ravoux spotkała go, jak wracał trzymając się ręką za brzuch. Na pytanie, co się stało oświadczył: „jestem ranny”, po czym wszedł na górę, do swojego pokoju,,,
nigdy też nie odnaleziono broni z której padł strzał, Ostatnie słowa..., które wypowiedział przed śmiercią do swojego brata brzmiały: „smutek będzie trwał wiecznie”. ..........DR Paul-Ferdinand Gachet (ur. 30 lipca 1828 w Lille, zm. 9 stycznia 1909 w Auvers-sur-Oise) – lekarz, kolekcjoner, miłośnik malarstwa i artysta amator. Był przyjacielem i mentorem wielu malarzy m.in. Pissarra, Cézanne`a, Maneta, Renoira i Guillaumina.a pośrednictwem przyjaciela Amanda Gautiera poznał paryskie środowisko artystyczne i szczególnie związał się z francuskimi impresjonistami. Jego pacjentami byli m.in. Renoir, Manet i van Gogh, artyści często płacili mu swoimi obrazami i szkicami. W 1872 lekarz kupił dom w Auvers-sur-Oise, mieszkał tam do końca życia często goszcząc artystów. Zgromadził dużą kolekcję obrazów, głównie prace impresjonistów. Paul Gachet interesował się malarstwem od młodości, uchodził za utalentowanego malarza-amatora ?, często wykonywał kopie obrazów innych twórców???. Zajmował się też grafiką i publikował w rocznikach Paryż w akwaforcie. Jego najsłynniejszym pacjentem i przyjacielem był Vincent van Gogh, którym opiekował się przez dwa ostatnie miesiące życia. Wykonany w tym czasie Portret doktora Gacheta został sprzedany na licytacji w 1990 za 82,5 mln dolarów
Portrait of Dr. Gachet was painted in June 1890 at Auvers-sur-Oise, during the last months of van Gogh's life, before his suicide. He made two versions of the painting, which differ in color. Both are oil-on-canvas and measure 67 by 56 cm (26" by 22") in size. The first (this picture) was sold to a private collector in 1990 for $82.5 million; the second painting is currently on display at the Musée d'Orsay in Paris, France. This is one of the most expensive paintings created by Vincent van Gogh.

czwartek, 15 stycznia 2009

BCC -Śląska XIV Gala Biznesu -AKCJA "POGODA NA SZCZĘŚCIE"


Ekspozycja prac MOON - na Śląskiej XIV Gali Biznesu - udział w charytatywnej licytacji obrazów pod hasłem „Pogoda na szczęście”. Z tajemniczych powodów NIE MOGLIŚMY WYSTĄPIĆ JAKO MOON, ale jako odrębne organizacje co powoduje spore zamieszanie.poniżej cytat: 
Pogoda na szczęście
Na specjalne Zaproszenie Śląskiego Studenckiego Forum Business Centre Club Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych IN PLUS, które na co dzień zajmuje się poszukiwaniem i wprowadzaniem w życie rozwiązań, które mogą przyczynić się do poprawy jakości życia osób narażonych na wykluczenie społeczne, we współpracy ze Śląskim Stowarzyszeniem Edukacji i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych „Akcent” w Katowicach oraz Fundacją „FormaT” ma zaszczyt zaprosić gości Śląskiej XIV Gali Biznesu do udziału w charytatywnej licytacji obrazów pod hasłem „Pogoda na szczęście”.
Programy i projekty realizowane przez Stowarzyszenie INPLUS adresowane są przede wszystkim do osób niepełnosprawnych, ludzi ciekawych świata i odmiennych kultur oraz tych, którzy wciąż poszukują własnej drogi.
Fundacja „FormaT” to miejsce do realizacji marzeń osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, przestrzeń otwarta dla osób żyjących wśród ścian. Fundacja zrzesza wokół siebie ludzi twórczych, którzy swoją pasją i zaangażowaniem w realizację marzeń zarażają innych. W swoich działaniach pragną przekonywać, że osoby niepełnosprawne mogą w naszym kraju osiągnąć sukces zawodowy, społeczny i rodzinny.
Filarem Fundacji jest działająca przy Bibliotece Śląskiej w Katowicach „Twórcownia” czyli integracyjna pracownia twórcza dla dorosłych. Twórcownia to arteterapia, rozwój osobisty, integracja - nie dzieli ludzi ze względu na sprawności i braki, jest otwarta na „twórcownie” w szerokim znaczeniu.
Fundacja organizuje wystawy plastyczne, wernisaże, finisaże, happeningi oraz warsztaty twórcze w czasie których można nie tylko doskonalić swój warsztat plastyczny, fotograficzny i literacki.
Na aukcję wybraliśmy obrazy z najwyższej półki - które były obecne na wystawach, są odnotowane w prasie albo też bądź stanowią istotne osiągnięcia uznanych artystów.

STUDENCKIE FORUM BCC - NOTATKA 
Bizness Center Club

wtorek, 13 stycznia 2009

MOON OSWAJANIE LĘKÓW -wisełkowicze a STRACHY STRASZKI POLNE -cudne wspomnienia bo nasze Strachy zostały unicestwione

STRACHY NA WRÓBLE, NA LACHY, STRASZKI, LĘCZKI, BEBOKI, UROKI, DZIADY, PUCHEROKI WARSZTATY STRACHÓW POLNYCH , WODNYCH...I INNYCH ŻYWIOŁÓW PO CO TE WSZYSTKIE STRACHY? Zaczęło się od porządków na strychu. Szukaliśmy materiałów plastycznych do instalacji, którą chcieliśmy wykonać w ramach warsztatów w HOW. Aż się prosiło, żeby wykorzystać gotowe elementy starych ubrań-do-wyrzucenia przed ich ostatecznym wyrzuceniem jako materiał plastyczny. Przytaszczyliśmy kilka worków szmat.........co by tu na rozgrzewkę? Staszek Pinocy- Dobra Dusza HOW, mówił nam kiedyś, że przydał by się jakiś Strach do Straszenia Koło Drzew Owocowych. Powinien to być Strach na Nienasycone Szpaki. Na początek postanawiamy więc zrobić Polnego Stracha jako Strach’a do Straszenia Koło Drzew Owocowych. Jednak okazało się, że każdy z nas trzyma inne fragmenty „szmat na stracha” i ma całkiem innego Stracha- Mgliście-Zarysowanego-w-Głowie-Niekoniecznie-na-Szpaki. Konkluzja 1: Nie ma Stracha Uniwersalnego, nawet jęśli jest Polny lub Sad’owy. Konkluzja 2. Każdy niech pracuje nad swoim Strachem Konkluzja 3 Nie ma recepty na Stracha Konkluzja 4. Szmaty muszą zawisnąć na konstrukcji a sprawdzianem jest grawitacja i wiatr –czyli Stracha trzeba urzeczywistnić starannie mimo kruchosci jego losu. Konkluzja 5. Strach ma czemuś służyć i mieć "duszę". Przygoda czyli prowokacja artystyczna mimo woli: Nasze strachy wędrowały z nami podczas ich tworzenia po całym HOW. Po kilku dniach zostawiliśmy stadko w fazie straszno-bez-głowej na werandzie. Rano zniknęły. Poszukiwanie. Wisiały na drzewach w strojach niezupełnie kompletnych. Ucieszyliśmy się, że nasze Strachy prowokują do działania okoliczną ludność (szkoda, że zginęły im misternie uplecione dłonie, ale sztuka wymaga poświęceń) Tak się Zastraszyliśmy , że pomysł na inną instalację odpłynął. Nie mieliśmy też planu Sztabu Mokrych Stóp – bo wszyscy porozjeżdżali się, a Komendant nic nie wiedział. A to IDEOLOGIA STRACHÓW WEDŁUG ZOCHY MANDRELI, NASZEJ FUKSJI. Studiuje medycynę, należy do Koła Psychiatrycznego 1. Stworzone przez nas strachy są rodzajem tzw. strachów na wróble, więc można nimi całkiem skutecznie odstraszać wróble i inne ptaki, które ewentualnie wchodzą w tzw. szkodę. (Właściwie to pewnie by się nie obraziły, gdyby dano im możliwość sprawdzenia się w takim działaniu). Wyprowadzanie strachów na spacer, jedziemy sobie wokół zbiornika, a tu powiewają z daleka szafirowe skrzydła albo krwawe rączki na przeźroczystych nerwach etc.... [ już sie boje.... 2. Konstrukcja strachów jest rodzajem twórczości ekologicznej (recykling); zwracamy uwagę, że ze śmieci można zrobić coś fajnego zamiast je bezmyślnie wyrzucać do kubła. 3. A teraz sedno. "STRACH" - hasło kojarzy sie raczej pejoratywnie, bo nikt nie lubi być przerażonym tak na serio. (Dla zabawy to inna sprawa).A prawda jest taka, że każdy z nas się boi - lęk towarzyszy nam każdego dnia. Lęk przed: (można by je posegregowac tematycznie, ale nie zdążyłam) - porażką - poniżeniem - chorobą - bezsensem - głupotą - kłamstwem - złem - przemijaniem - samotnością - śmiercią - życiem - utratą tożsamości - brakiem akceptacji - odrzuceniem - skrzywdzeniem kogoś - utratą najbliższych - utrata oparcia - beznadzieją - zwątpieniem - jutrem - otwarciem się - utrata mechanizmów obronnych - nieznanym - lękiem - ucieczką Te dwa ostanie (inne też mogą) prowadza do wytworzenia się mechanizmu błędnego koła, a ambiwalencje w strachach (np. strach przed śmiercią i strach przed życiem) moga prowadzić do potrzasku i unieruchomienia, apatii i śmieci mentalnej i duchowej (potem może dojść do autodestr. [nawet nie chce wymawiać tego słowa]). A. PRÓBA [AUTOTERAPII] NAWIĄZANIA KONTAKTU ZE STRACHAMI Sposobem na lęki i strachy jest : -poznanie -nazwanie -oswojenie (śmiech przyjazny) [ alternatywa śmiech złowieszczy, szyderczy; śmieję się z ciebie, bo mam nad toba władzę - czyli agresja wobec własnego niby-ubezwłasnowolnionego stracha] Konwencja tzw. Stracha na wróble umożliwia realizację tych trzech w/w punktów. schemat powstawania strachów z patyków i pierza: 1) autor ma w głowie bagaż doświadczeń i jakieś bieżące mniejsze czy większe lęki 2) autor dokonuje decyzji co do stworzenia i wyprofilowania głowy (oczy, nos, uszy, - są albo ich nie ma, jakie są ) wymyśla rekwizyty, decyduje się n a określone kolory, materiały. No i potem zaczyna się głowny proces w tworzeniu stracha czyli strzępienie. STRZĘPIENIE jest jakby odwzorowaniem własnych / cudzych / uniwersalnych frustracji - sposób cięcia i strzępienie zależy od temperamentu i fantazji autora (kwestia do dopracowAnia). Efektem jest stworzenie stracha. Autor mówi: "Stworzyłem cię, więc mam nad tobą władzę ale i mam obowiązek się tobą zaopiekować. Mimo żeś taki obszarpany - będą z ciebie ludzie" etc. Reasumując rzecz ma się następująco: STRACH --> uświadomienie sobie , że strach jest jaky odwrotnością jakiejś niezrealizowanej POTRZEBY --> uświadomić sobie co to za potrzeba czy zespół potrzeb --> należy WALCZYĆ o realizację (WOjownik) Czyli wychodząc od strachu jako niechcianej emocji dochodzimy poprzez nadanie realnej twarzy tej maszkarze , do stworzenia z tej poszarpanej mary madrego wojownika. Inaczej mówiąc: skierowaliśmy złą moc przeciw niej samej. Cd Nasz ulubiony ciąg dalszy: Wróciliśmy do naszych Wigwamów. Między swoimi podróżami zawitała Kolec Kaktusa. Prosto z Anglii. Czyta naszą kronikę , ogląda zdjęcia i .....skąd wiedzieliście o Strachach? Na początku sierpnia oglądałam Festiwal Strachów w malutkim miasteczku w Kornwalii. Tam cały rok przygotowują się do wystawienia swojego stracha. Był nawet Strach Na Łodce . Nazywało się to SCARY KRO FESTIVAL czy jakoś tak. Niestety zapomniałam nazwy miasteczka. Na pewno było malutkie, czyściutkie i bardzo Straszne. Każde miasteczko chce z czegoś słynąć. A jak nie ma sławnego człowieka ani sławnego miejsca, to Straszy. KOlec Kaktusa telepatycznie przekazała nam indiańskim sposobem wić o Strachach –dlatego nie mogliśmy nic innego tylko spędzić Straszne Warsztaty we Strasznym HOW . Nasze strachy mogą dobarwić koloryt lokalny HOWNESS. Można je przywiazać do TUBYLCZYCH drzew –wg pomysłu okolicznej ludności. Jednak po Mokrych Stopach –chcemy je przechować do następnego roku jako kontynuację WARSZTATÓW STRACHÓW POLNYCH , WODNYCH...I INNYCH ŻYWIOŁÓW. Bo wbrew pozorom Strach powstaje długo........ UDZIAŁ HARCERZY W CAŁYM PRZEDSIĘWZIECIU: Domyślamy się, że Harcerze to też ludzie, i też się boją różnych rzeczy. W podzięce za gościnę ofiarowujemy im te Strachy jako symbol oswojonych i zmienionych w wojowników strachów, aby im pomagały w pokonywaniu samych siebie etc. Korowód strachów po HOW na odczynienie uroków Ewentualne spalenie strachów po całej imprezie,: czyli spopielenie - powstały popiół dociera do najbardziej odległych zakątków - symbolizuje rozsianie wojowników wśród tchórzliwych ludzi* -np. STRACHY stacjonarnie jako drogowskazy -strachy jako Tło –Miś do Robienia Strasznych Pamiątkowych Zdjęć -Jeden ze strachów został nazwany przez DUŻYNĘ WALENI „Strach Stach” -myślę, że powinien do nich już należeć na zasadzie 'każdy ma swojego Stracha", tak jak każdy powinien mieć swój Totem -drużyna Walenii wyprowadziła Strachy do Portu –są zdjęcia Strach Polny jako Brat Łata * wątek dobry jako haepening ale w świetle nowych okoliczności proponuję nie palić Mamy nowe pomysły na nowe strachy. „Strachy Polne strzegły ludzkiego dobra stawiane na polach, kartofliskach, sadach, a nawet w konarach jabłoni czy wiśni. Stały te strachy, wyciągając szeroko ramiona, twarzą zwrócone na południe, dziwacznie przybrane w szmaty, znoszone części odzieży......... Jackowski” Cudne są ich nazwy ludowe: BEBOKI, UROKI, PUCHEROKI....jesteśmy na tropie) Stanisław Góra Strachy polne Dostrzec piękno stracha i czuć jego duszę Na to przeżycie i ja się kuszę. Strach, straszek-frywolny Odziany w strój panny Zda się być zajęty, ale jest wolny Zajęty bo wróble odstrasza A wolny, bo przestrzeń przed nim się roztacza Strach, straszysko smutne Czasami zda się być bałamutne Odziany w surdut przez mole pożarty Słucha jesiennych jęków wiatru - to nie są żarty Lecz Ty STRACHU nie widzisz w tym nic złego Bo wolność uczuć i myśli -pociąga nie jednego O tym nie jeden człowiek śni - Lecz sen nie zawsze może być spełniony. Bo człowiek potrzebami jest zniewolony. Goni za dobrem doczesnym, nie dbając o to co piękne A piękne to: szarość i słota wiosenny promyk słońca i lata spiekota, złote kłosy żyta i smutny wygląd stracha - któremu od czasu do czasu - ktoś ręką pomacha A ręką pomacha ten - co czuje duszę STRACHA. Waldemar Jama -fotografia antropologiczne „Fantomy”, w których kontynuując swe wcześniejsze zainteresowania rejestrował w różnych regionach Polski strachy na ptaki, interesując się zawartym w nich rytuałem i towarzyszącym im zawsze pejzażem (prace czarno-białe i kolorowe). Wsrod wystawionych prac znajduje sie niezwykle ciekawy cykl, zatytulowany "Strachy". "Strachy polne to fantomy polskiego pejzazu. W ich wizerunkach widze odbicie naszej rzeczywistosci, prawie zakamuflowane portrety tych, ktorzy je stworzyli. To Wielki Teatr Polny, ktory codziennie ma premiere" - pisze autor zdjec. STRACHY POLNE Strzegły ludzkiego dobra stawiane na polach, kartofliskach, sadach, a nawet w konarach jabłoni czy wiśni. Bywały małe, ledwo widoczne z oddali i duże, trzy-, a nawet więcej metrowe. Takie nadmarionety niczym z Bread and Puppet Theater...-pamiętam - bałem się ich, choć fascynowały mnie, jak opowieści starych górali o strzygach, latawcach i czarownicach. Stały te strachy, wyciągając szeroko ramiona, twarzą zwrócone na południe, dziwacznie przybrane w szmaty, znoszone części odzieży (...) Jakby nie było, silniej działały na wyobraźnie miejskiego dziecięcia, niż na trzeźwo myślące ptaki i zwierzęta (...) Zacznijmy od nazwy. W Żywieckiem strachy zwano "bebokami" (bebokiem straszą dzieci płaczące, notował Kolberg), w Beskidzie Sądeckim - "urokami". Jan Kurkiewicz artysta-fotografik, miłośnik sztuki, jedyny, który przez lata zajmował się strachami, wiąże ich sens i genezę z magią. Podaje, iż strachy wykonywali zawsze mężczyźni, budowano je w nocy, stawiano przed świtem, twarzą do południa. W kieszeni surduta na jednym z "dziadów" (zwano je też "kulawcami", "pucherokami"), znalazł ziarna zboża, słyszał nawet jakby formuły magiczne, mamrotane w czasie stawiania stracha przez starego górala. Jackowski, fragm. "Strachy"http://www.galeria.szczyrk.pl/kohut.html
spisane: fuksja i mantykora warsztaty oswajanie lęków WISEŁKOWICZE W WIŚLE WIELKIEJ