niedziela, 21 czerwca 2009

Alfred Kubin - obraz Po Tamtej Stronie ołówkiem i piórem pisany w ekstazie schizofrenii

Sztuka to wentyl bezpieczeństwa.
ALFRED KUBIN RYSUNKI a schizofrenia -
Alfred Kubin, znakomity austriacki rysownik i malarz, urodził się 10 kwietnia 1877 roku w Litomierzycach (północne Czechy), zmarł w 1959 roku w Zwickledt (Austria). Dał się poznać jako utalentowany malarz (wchodził w skład monachijskiej grupy ekspresjonistów „Der Blaue Reiter" — Błękitny Jeździec,(m.in. Wassily Kandinsky i Paul Klee); „celem naszym jest pokazanie, jak wewnętrzne pragnienie artystów realizuje się na różne sposoby"), lecz bardziej zwracał na siebie uwagę oryginalnymi grafikami — i tak już pozostało;
nawet gdy po opublikowaniu Po tamtej stronie spotkał się z uznaniem Hermanna Hessego... W grafikach Kubina widoczne są nie tylko reminiscencje z dzieł jego mistrzów: Muncha, Goyi, Breughela, lecz także pewne echa, niejako kontynuacje i cytaty z Rembrandta, Rubensa. Uznano go za prekursora surrealizmu; ...
, groteskowymi wizjami pełnymi makabryczności, demonizmu, mistycyzmu i jednocześnie obsesji seksualnych. Ilustrował w ten sposób dzieła minn Nerval, Trakl, Hoffmann, Meyrink, Poe, Kafka, Gogol. Wraz z członkami Błękitnego Jeźdźca ilustrował też wydaną w 1918 roku Biblię. Oto krótkie streszczenie fabuły Po tamtej stronie. Na zaproszenie kolegi gimnazjalnego, Klausa Patery, rysownik udaje się wraz z żoną w podróż do Perły, stolicy Państwa Snu - obywatele, którymi są „nieszczęśnicy skłóceni z sobą i światem", histerycy, neurastenicy, hipochondrycy, polityczni uciekinierzy, spirytyści, „zblazowani szukający podniet", oszuści, fałszerze, złodzieje, akrobaci, „piękne typy pijaków", awanturnicy, „rozszalałe zawadiaki", „ścigani w swych krajach mordercy". Za wyjątkiem autochtonów, enigmatycznych Niebieskookich...,Patera, rezyduje w pałacu, który — — za pomocą systemu podziemnych kanałów działa na wolę jego poddanych, którzy przeżywają jego sprzeczności wewnętrzne, cierpienia i nastroje. ....upadek Państwa Snu, jego rozkładu materialnego i duchowego, do czego przyczynia się zjawiający się tam Amerykanin, miliarder, „król konserw mięsnych" ....długotrwały sen, a potem w orgiastyczne szaleństwo. Tabuny zwierząt (najpierw wielkich, następnie robactwa) przeciągają jesteśmy świadkami tajemniczego rozpadu materii, decydujący pojedynek Amerykanina z Paterą i wszystko zapada się pod ziemię. Wnętrze "Delirium, zaczajone pewnie już we mnie od dawna, ujawniło się w ataku, którego główne stadium, przeplatane częstymi konwulsjami, pozostało mi nikłe i niewyraźne w pamięci. Przywidziało mi się, że jestem księciem Burbońskim, rezydującym na wyspie Borneo, co zaćmiło zupełnie świadomość mego rzeczywistego życia [...] w tym czasie wiele rysowałem i przenosiłem na papier upiorne pomysły i karykatury, odpowiadające tak dobrze memu żałosnemu nastrojowi [...] wszedłem do variéte, w poszukiwaniu obojętnego, hałaśliwego otoczenia, by rozładować wewnętrzny ucisk, który stawał się coraz silniejszy. I tam zdarzyło się mi się coś bardzo dziwnego psychicznie, a dla mnie decydujące, co do dziś niezupełnie pojmuję, chociaż wiele nad tym rozmyślałem. Kiedy mianowicie zaczęła grać niewielka orkiestra, ujrzałem z nagła całe otoczenie jaśniej a ostrzej, jakby w innym świetle. Na twarzach obecnych dookoła dostrzegłem znienacka zaskakującą zwierzoczłowieczość. Wszystkie dźwięki stały się osobliwie obce, wyzwolone ze swej przyczyny. [...] I wtem lawiną runęły na mnie wizje czarno-białych rysunków — niepodobna opisać, jakie tysięczne bogactwo podsuwała mi wyobraźnia. Spiesznie opuściłem teatrzyk, bo muzyka i światła przeszkadzały mi teraz, i zacząłem błądzić bez celu po ciemnych ulicach, nieustannie przy tym pokonywany, wręcz smagany przez tajemną siłę, która wyczarowywała w moim umyśle dziwaczne zwierzęta, domy, pejzaże, groteskowe i straszne sytuacje. .... kelnerki są to lalki woskowe, poruszane Bóg wie jakim mechanizmem, oraz że nielicznych gości (którzy jednak w moich oczach wyglądali wręcz na cienie) zaskoczyłem na szatańskich machinacjach. Całe tło zdawało się makietą, która miała jedynie ukryć właściwą tajemnicę — zapewne jakąś słabo oświetloną, podobną do stajni, krwawą jaskinię. Co mogłem utrwalić z tych wyobrażeń, zmieniających się z oszałamiającą lekkością, podczas gdy ja zachowywałem się najzupełniej biernie — to wyrysowałem kilkoma upamiętniającymi kreskami do notesu. ... Augustenstrasse zdawała mi się samorzutnie kurczyć, a dookoła miasta olbrzymim koliskiem powyrastały góry. [...] Podobne upojenia, jak owo wyżej opisane, zdarzały mi się jeszcze nieraz" (Alfred Kubin, Demony i nocne zjawy. Autobiografia).
Przełom Konkretniej, z mechanizm kompensacji (choć - paradoksalnie — sztuka znacznie bardziej wydaje się być uzewnętrznioną świadomością ludzkiego dramatu i apoteozą samotności twórcy, niż ich kompensacją!): o. Owym kanałem i formą stało się tym razem słowo (i szerzej — czasoprzestrzeń literacka), a nie znak plastyczny, jako że sfera plastycznego gestu okazała się zamknięta (w tym znaczeniu, że niewystarczająca, niewspółmierna niczym niewłaściwie dobrany algorytm). ..... "[...] wyraźnie zauważyłem, że spoglądam na cały świat otaczający nowymi oczami i że ożywa we mnie blask wewnętrzny. Pełen pośpiechu i tęsknoty przybyłem do domu. Gdy chciałem potem rysować, absolutnie mi to nie szło. Nie byłem w stanie narysować powiązanych rozsądnych kresek. Przestraszony stałem przed tym fenomenem, bo — muszę to powtórzyć — byłem wewnętrznie całkowicie wypełniony pragnieniem roboty. Aby więc coś robić i jakoś się wyładować, zacząłem sam wymyślać i notować dziwaczną opowieść. I oto napłynęły pomysły w nadmiarze, dniem i nocą napędzając mnie do pracy, tak, że już po dwunastu tygodniach moja powieść fantastyczna była ukończona". I jeszcze jedna wypowiedź Kubina na tenże temat: "Po tamtej stronie stanowi punkt zwrotny rozwoju duchowego i napomyka o tym skrycie i jawnie w wielu miejscach. Pisząc ją nabrałem dojrzałego rozeznania, iż nie tylko w dziwacznych, wzniosłych i komicznych momentach istnienia leżą najwyższe wartości, ale że to, co przykre, obojętne i powszednio-podrzędne, zawiera te same tajemnice.
To, że pisałem zamiast rysować, leżało w naturze rzeczy, sposób pozbycia się szybciej napierających myśli był stosowniejszy, niż byłoby to możliwe inaczej". Czy więc rzeczywiście proces twórczy artysty został w jakikolwiek sposób zahamowany? Otóż, wobec powyższego, zupełnie nie; zmieniła się jedynie forma dzieła artystycznego: z praktykowanego uprzedniego graficznego czy malarskiego „opisu" wizji i doznań wewnętrznych, na ich literacki zapis. Zmienił się wprawdzie język wypowiedzi, lecz — nie miejmy wątpliwości — w żaden sposób nie zmieniła się swoista, charakterystyczna dla tego twórcy treść przekazu. Artysta poddał ją „tylko" stosownej artystycznej transformacji i sublimacji. Kryzys okazał się ogromnie twórczy. Kryzys? Nie, przełom! Atak bytu
Atak bytu- literacki „dziwotwor", ..... Kubin pisał swą powieść znajdując się w stanie głębokiej depresji, której przyczyną była śmierć ojca i poważna choroba żony. Miałby w takim razie rację — szczególnie w tym kontekście — „antypsychiatra" Thomas S. Szasz utrzymujący, że „Psychologia nie istnieje; istnieje tylko biografia i autobiografia"? .., pisanie jako autoterapia? W rzeczy samej, jako że biorąc pod uwagę ów dramatyczny moment biografii Kubina, nie sposób nie zauważyć, iż mamy tu do czynienia — jak celnie ujął to Wilhelm Lehmann — „z atakiem bytu", który zagraża integralności człowieka, „na co artysta odpowiada atakiem języka". Podobnie twierdzi Goethe, że oto bodźcem do pisania jest nękający go przymus „przeobrażenia w obraz, w wiersz" wszystkiego, co go „ucieszyło, udręczyło", i że jednocześnie jest to stosowna chwila, aby „uporać się ze sobą", „poprawić swoje pojęcia o rzeczach zewnętrznych", jak i „dzięki temu uspokoić się wewnętrznie". Ludwig Wittgenstein mówi zaś, że pytanie nurtujące filozofa, całkowicie zaprzątające jego uwagę, traktuje on jak chorobę. Emil Cioran, także filozof, wyraża się dosadniej: „Pisarz to ktoś niespełna rozumu, kto leczy się fikcją słów" — jakby wtórował tu poecie-symboliście Lautréamontowi, który uważał, że „Istnieje milcząca zmowa pomiędzy autorem i czytelnikiem, w jej wyniku pierwszy uznaje się za chorego i przyznaje drugiemu rolę pielęgniarza". Naturalnie, aby czytelnik mógł pełnić ową niebagatelną i zaszczytną rolę, musi dostać wpierw coś do czytania. Jak pisze Walter Hilsbecher w zbiorze swych esejów Tragizm, absurd i paradoks, „Pisanie jest odpowiedzią, choć tylko odpowiedzią częściową, na całą rzeczywistość — a cała rzeczywistość nie jest ani pogodna, ani piękna". Zaiste, rzadko rzeczywistość po tej stronie bywa pogodna i piękna bez poczynienia przez nas odpowiednich o to starań; ani pogodna, ani piękna nie jest też Perła, stolica Państwa Snu, nie jest też takim Państwo, jak również życie w nim. Przypadkowa koincydencja? Ze wszech miar nie, choć mała to pociecha dla nas... Kubin opisuje rzeczywistość — po tej i po tamtej stronie — taką, jaką znał z osobistego doświadczenia, ale też taką, jaka nam się wielokrotnie tu, po tej stronie jawi, której poznanie, mniej lub bardziej świadome, bywa naszym udziałem; jest ona irracjonalna, pozbawiona w naszym odczuciu logiki. „W Państwie Snu człowiek przyzwyczajał się do najnieprawdopodobniejszych rzeczy do tego stopnia, że nic już go nie dziwiło" — pisze Kubin. Lecz czy tylko tam, po tamtej stronie, jest to — niestety — możliwe? ALFRED KUBIN RYSUNKI
Księżyc ma dwie strony -jasną i ciemną. Każda jest potrzebna do bycia pełnią.